Mieszkańcy Danii są dużo bardziej przesądni niż chcą się do tego przyznać. Aż cztery na pięć osób wierzy w zabobony lub wykonuje rytuały mające odegnać pecha. Jeśli nie mogą odpukać w niemalowane, to mówią: „7-9-13”.
Piątek trzynastego to dobra okazja, by przyjrzeć się duńskim przesądom. Aż 82% mieszkańców Danii wierzy w zabobony, chociaż nie mają one oparcia w wiedzy naukowej. W żadnym badaniu nie wykazano na przykład, że rozsypanie soli albo stłuczenie lustra przynosi nieszczęście, a znalezienie czterolistnej koniczyny wręcz odwrotnie. Mimo tego wielu Duńczyków woli wierzyć „na zapas”.
Czarny kot wciąż straszny
W badaniu zleconym przez Danske Spil w 2019 roku za osoby przesądne uznało się 22% osób. W rzeczywistości jednak dużo większa grupa często lub czasami stosuje rytuały mające przynieść szczęście lub odegnać nieszczęście. Powszechna jest na przykład wiara w to, że pewne liczby są dobre, a inne niedobre. Wielu Duńczyków wciąż też wierzy, że nie należy przechodzić pod drabiną (41%), kusić losu wypowiadając aroganckie życzenia (58%), ani rozbijać luster (11%). Co trzeci czeka czeka, aż ktoś inny pierwszy przekroczy drogę, którą przebiegł czarny kot, co piąty unika wszystkiego związanego z liczbą trzynaście.
Co zaskakujące, w grupie osób przesądnych najwięcej jest kobiet oraz ludzi młodych. Na przykład co trzecia osoba w grupie wiekowej 18-30 lat czułaby się zaniepokojona, gdyby stłukła lustro, podczas gdy przeciętnemu sześćdziesięciolatkowi zrobiłoby to niewielką różnicę.
Skąd się wzięło 7-9-13?
Kiedy przesądny Duńczyk nie może odpukać w niemalowane drewno, a raczej w stół, bo w Skandynawii odpukuje się w stół lub w ogóle w drewno, to wymieni ciągiem liczby siedem, dziewięć i trzynaście. Może się też zdziwić, że nie robią tego przedstawiciele innych narodów. Wypowiedzenie ciągu liczb 7-9-13 ma być jak tarcza, która odwróci uwagę bliżej nieokreślonych złych sił tylko czekających na to, aż człowiek powie o sobie coś pozytywnego, na przykład „cieszę się dobrym zdrowiem”.
Wiara w ochronną moc tego ciągu liczb rozpowszechniła się w Danii w dwudziestym wieku i jest jednym z najdziwniejszych lokalnych zwyczajów. Zdaniem etnografa Andersa Christensena zaklęcie, bo tak trzeba je nazwać, pojawiło się po raz pierwszy w zapisach w roku 1913 i jest po prostu zbieraniną liczb mających w chrześcijaństwie i folklorze bogatą symbolikę.
Z powodu tego przesądu w dniu 7. września 2013 w Danii zawarto rekordową liczbę ślubów. Nie wiadomo, ile było w związku z tym rozwodów.
„Jestem człowiekiem racjonalnym, ale”…
Podsumowując – czterem na pięciu Duńczykom zdarza się unikać pewnych aktywności, żeby nie przynieść sobie pecha. Czterech na dziesięciu uważa, że przebiegnięcie czarnego kota przez drogę to zły znak. Aż sześć osób na dziesięć puka czasem w stół albo wypowiada liczbowe zaklęcie, gdy mówi głośno o czymś, co nie powinno się zdarzyć (choroba, śmierć, przegrana ulubionej drużyny sportowej, wypadek). Siedem na dziesięć kobiet trzyma kciuki, gdy chce, by coś się zdarzyło, wśród mężczyzn odsetek jest niższy.
Dużo o przesądach Duńczyków wobec liczb wiedzą pracownicy spółki oferującej usługi hazardowe takie jak Lotto, Eurojackpot og Vikinglotto. Obserwują oni wyraźne tendencje w zakładach – pewne liczby są faworyzowane, a inne nielubiane. Czterdzieści cztery procent Duńczyków ma szczęśliwą liczbę, z czego większość tą samą. Czterech na dziesięciu wierzy, że siódemka jest szczęśliwa i że cyfry związane z ich urodzinami przynoszą im szczęście. I to wszystko mimo faktu, że podstawy logiki oraz wyliczanie prawdopodobieństwa są włączone do programu duńskiej edukacji powszechnej.
Warto podkreślić, że jedyny realny skutek wiary w przesądy, jaki potwierdzono w badaniach, to efekt samospełniającego się proroctwa – jeśli wierzysz, że coś przyniesie ci pecha, to możesz mieć tendencję do skupiania swojej uwagi na negatywnych zdarzeniach, aby samemu dowieść sobie racji.